poniedziałek, 18 listopada 2013

Prawdziwa American Beauty


 Dla mnie American Beauty to ani gatunek róż, ani nastoletnia Mana Suvari, ani nawet siatka unoszona podmuchami wiatru;) Dla mnie American Beauty to sofa ze zdjęcia powyżej.
 Film odbieram jako szyderę na styl życia, którego elementem są takie właśnie wnętrza, ale co ja mogę, że mi się podobają... Dom na przedmieściach Sacramento, jest przez żonę głównego bohatera odpicowany w najdrobniejszym szczególe. I dużo można jej zarzucić, ale na pewno nie brak gustu.






Chciałam w tym poście pokazać różne kanapy w pasy, ale materiału zrobiło mi się na trzy posty. Dlatego dzisiaj tylko te, które mogłyby stanąć u Carolyn Burnham:) Albo przynajmniej na przedmieściach w Sacramento;)

http://www.forrestfurnishing.co.uk





http://www.pambaboma.com
http://blog.fishpools.co.uk


2 komentarze:

  1. :) no i jesteśmy:) ech ile człowiek by przegadał godzin, przeczytał książek i ile by wina wypiła na takiej sofie:)!!!

    OdpowiedzUsuń