Nazwa ma pochodzić od imienia dziewczyny, która całe życie marzyła o własnej restauracji(tak jak ja) i skrzętnie prowadziła notesik z przepisami(zupełnie tak jak ja)... znalazłam gdzieś wzmiankę, że Malamen żyła w czasach rewolucji meksykańskiej- a więc lata 1910-17. Mieszkała w domu przy la Colonia Roma w Mexico City, w którym ok.100 lat później zamieszkał Marco Colin- grafik i podróżnik. Któregoś dnia w piwnicy swojego domu znalazł jej zapiski... i postanowił spełnić marzenie dziewczyny otwierając ten właśnie lokal:
Projekt zrealizował wraz z grupą Ricardo Casas Design Office. No i co tu dużo gadać- ładnie Im to wyszło:) Miejsce jest magiczne... Oprócz białej
cegły, haksagonalnej posadzki i niezwykłych grafik Colina, składają
się na to rozety o różnych kształtach i rozmiarach. Jest ich
dokładnie 28:) Jak Wam się podoba takie zastosowanie sztukaterii?
Zdjęcia: http://www.wearepanoramica.com
http://www.yatzer.com
http://www.lushome.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz